poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Double rainbow!

Wrocław zdobyty. To był dosyc ciekawy wyjazd. Pisac, że w czasie tych 6 dni w tamtym mieście zmieniłam się jest bez sensu. Nie tyle zmieniłam się, co znalazłam swoje miejsce na ziemi. Do tej pory jako potencjalne miejsce zakładania rodziny i mieszkania typowałam tylko i wyłącznie Gdynię (ewentualnie trójmiasto bądź jedną z okolicznych wioseczek-sypialni). Teraz wiem, że śmiało mogłabym zamieszkać we Wrocławiu. Nie jestem w stanie określić co takiego mnie tam urzekło. Po porostu już pierwszego dnia czułam się tam jak w domu.

Wrocław jest dośc specyficzny. Najbardziej uderzyło mnie to, że ludzie tam tak strasznie się śpieszą (chyba nawet bardziej niż w Warszawie). I ta sygnalizacja świtlna - jeszcze nie zdąrzyłeś wejśc na pasy a już robi się czerwone światło.

Jednym słowem - zjebiiiiście miśki ;].

Brak komentarzy: