sobota, 30 listopada 2013

Terapia szokowa #3

Dzisiejszy dzień zdaję się bardzo szybko uciekać. Pora na kolejną piosenkę, która pokazuje mi, że smętne utwory niekoniecznie są dołujące.

Moją propozycją jest utwór zespołu Oasis pod tytułem "Stop Crying Your Heart Out". Do mnie mówi o tym, by wziąć się w garść i iść dalej, bo mimo tego że teraz wszystko wydaje się beznadziejne to jak się ogarniemy i zaczniemy robić swoje to wszystko skończy się dobrze. Może nie będzie to efekt natychmiastowy, ale wydarzy się to wkrótce. Każdy ma czasem słabszy dzień.

To zabawne jak wiele w życiu zależy od naszego nastawienia, od naszego postrzegania samych siebie. Najgorszą sytuacją w jakiej można być według mnie jest, jak czujemy się beznadziejni, brzydcy, głupi, nic nie warci i mamy jeszcze ciśnienie i pretensje do samego siebie, że powinniśmy czuć się inaczej. Trzeba dać sobie czas i szansę. Cóż za moralizatorstwo, ale pisałam że jest to terapia. I w taki sposób sama sobie przeprowadzam terapię.

W każdym razie rozkoszujcie się dobrą muzykę i miłego wieczoru :).


piątek, 29 listopada 2013

Terapia szokowa #2

Dzisiaj chciałabym podzielić się piosenką, która zawsze poprawia mi humor. Kiedyś puściła mi ją moja przyjaciółka i po dziś dzień wracam do niej kiedy mi smutno ;).
Oczywiście należy zwrócić uwagę na teledysk. Moja ulubiona scena to falujące spodnie. Niezły dzwon!


czwartek, 28 listopada 2013

Terapia szokowa #1

Tytuł tego posta - terapia szokowa to tylko hasło, które całkowicie odpowiada mojemu entuzjazmowi w tym momencie. Skąd ten entuzjazm? Stąd, że szykują się zmiany.

Zaczęło się od tego, że tegoroczna jesień daje się wszystkim we znaki. Dużo moich znajomych mówi o tym, jak to nie może się wyspać i tak dalej. Sama padłam ofiarą tak zwanej jesiennej deprechy (chociaż ja sama określiłabym to jako raczej: depresjapodtytułempisztąinżynierkękobieto!). Jednak dzisiejsza rozmowa z moją mądrą młodszą siostrą skłoniła mnie do podjęcia pewnych decyzji i działań.
Chciałabym, żeby tym wszystkim procesom towarzyszyła jeszcze jedna rzecz, albo raczej zespół rzeczy? Wszyscy znajomi znają mnie z mojego zamiłowania, do smutnej, łzawej, depresyjnej muzyki. Wiecie - nie puszczajcie Agi do jutuba! i te klimaty. Chciałabym, żeby zmianom w moim życiu towarzyszyła też podróż muzyczna w piosenki mniej smętne i bardziej optymistyczne.

Dzisiaj chciałabym postawić pierwszy krok na tej drodze. Będzie to polegało na umieszczaniu codziennie jednej piosenki i krótkiej, związanej z nią historii. Nie ma to na celu zbawiania narodów, kształtowania opinii publicznej, walki z głodem na świecie a tylko ma być dla mnie pewnego rodzaju terapii. Plan zakłada 100 postów z częstotliwością (jeśli się uda oczywiście) codzienną. Zabieram się zatem do dzieła.

#1 Piosenka, którą chciałabym zaproponować dzisiaj może nie jest utworem super wesołym, niosącym nadzieję i pełnym pluszowych, śmiejących się kotków, jednak naprawdę poprawił mi humor szczególnie za sprawą teledysku. Młoda pokojówka jedzie do pracy, łapie spojrzenie super przystojniaka, spotyka go podczas sprzątania pokoju, on ją porywa i wraz ze znajomymi ubiera w piękną sukienkę i różowe szpilki, po czym biegną na podbój miasta. Bawią się, piją, śpiewają, tańczą, całują (no a jakby inaczej!) po czym rozstają się rano i dziewczyna jak gdyby nigdy nic wraca do swoich codziennych obowiązków.
To dziwne, ale najpierw myślałam, że to będzie znowu smutna historia o prostym, nieskomplikowanym życiu, które jest zbyt monotonne, żeby pomyśleć o jego zmianie (uwielbiam, zaprawdę uwielbiam takie historie!). A jednak rozwija się naprawdę pięknie ;).

Tak więc zostawiam was z piosenką.

"Give me a shot at the night"