środa, 5 grudnia 2012

Grudzień

Znowu mija pół roku, ale to chyba taka tradycja :P. W każdym bądź razie jeśli jeszcze ktoś z was to czyta, to dzisiaj będzie nie tylko NIECO ale też zupełnie inaczej. To dziwne, ale tworząc nazwę tego bloga czułam się taka alternatywna. Teraz czuję, że alternatywna zupełnie nie jestem, ale człowiek się zmienia :). Przychodzę z zupełnie czymś nowym. Nie nie, może nie zupełnie. Chciałabym przyjść dzisiaj z Dobrą Nowiną. Tak, wszyscy wiemy, że zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, ale to nie jest to o czym będę pisać. Chciałabym strasznie podzielić się z wami wspaniałym doświadczeniem, jakim jest drugi człowiek. Drugi Człowiek. Ogólnie uwielbiam ludzi, ale zawsze podchodziłam do nich strasznie krytycznie. I w sumie nadal tak jest, ale słuchajcie nie ma nic bardziej ciekawego, wciągającego i cudownego niż człowiek. Ludzie, których mijamy na ulicach - zazwyczaj nie mamy z nimi wiele do czynienia, mamy swoje prywatne środowisko, przyjaciół, znajomych, kolegów. Ale każdy z nich kryje swoje historie. Niektóre są bardzo ciężkie, przykre, trudne. Inne z kolei pełne radości i nadziei. A jeszcze inne po prostu są. Wiele udało mi się ostatnio słuchać innych. Czasami pojawiał się zachwyt, czasami irytacja ale przede wszystkim chciałabym PODZIĘKOWAĆ. Podziękować za to, że jesteście, żyjecie i jesteście wspaniali. Wszyscy bez wyjątku! Ci z którymi rozmawiam, z którymi tylko się witam, Ci których nie widziałam od bardzo dawna albo Ci, których mijam po prostu bez słowa. Jesteście piękni, cudowni i niepowtarzalni! Dziękuję każdemu, kto kiedykolwiek w swym życiu podzielił się ze mną sobą. Każdemu, kto kiedykolwiek uśmiechnął się do mnie. Może to niczego nie wnosi, ale chcę byście wiedzieli :) http://www.youtube.com/watch?v=iCQ0vDAbF7s

środa, 13 czerwca 2012

Czerwiec

Obiecałam sobie parę dni temu, że tym razem napiszę optymistycznego posta. Ale tak optymistycznego, że o ja! No i chyba znowu nie wyjdzie. Zresztą.
Minęła okropna sesja po trzecim semestrze, z której udało mi się tym razem wyjść zwycięsko. Minął czwarty semestr, który był czystą przyjemnością. Minęła sesja podstawowa, po której zostało mi do zdobycia tylko jedno zaliczenie we wrześniu. Można powiedzieć, że w końcu wszystko zaczęło się jakoś układać. Jednak to, na czym najbardziej mi zależy nadal leży jakieś takie w kawałkach, niesprecyzowane. I wszystko wskazuje na to, że jeszcze tak poleży (o ile w ogóle się kiedyś złoży).

To ostatnie pół roku przyniosło naprawdę wiele pozytywnych rzeczy. Dużo dobrych rzeczy się wydarzyło, gdzieś obok, blisko. Rzeczy, które napełniają mnie ogromną radością, chociaż czasem ukazuje się malutka, kująca myśl: a co ze mną? Niemniej jednak to dobro staje się motorem napędowym, inicjującym dalsze próby pójścia do przodu, pokonywania barier i tym podobnych rzeczy.

Spoglądam na siebie z przed roku. Co się zmieniło? Przede wszystkim jeszcze więcej spokoju czuję w sobie, nie wiem czy to kwestia wieku - przecież niewiele tak naprawdę życia za mną, czy może jakiś rodzaj rezygnacji? Pamiętam tylko, że byłam wiecznie zestresowaną jednostką goniącą za czymś i wymagającą od innych i siebie tego, co nieosiągalne. Spoglądam wstecz i widzę wiele rzeczy, które chciałabym zmienić, wiele takich, które chciałabym wymazać. Nie da się - może to i lepiej.

Czasami takie to beznadziejne, patrzysz w jeden punkt i czekasz by się ruszył, a jednocześnie wiesz, że to nigdy nie nastąpi. Tak się teraz czuję. Wiem, jakie może być moje lekarstwo na to - dlatego mam w głowie pewien projekt, który być może niedługo wejdzie w życie.

Chciałabym powiedzieć o tym wszystkim co jest w mojej głowie teraz, ale mam wrażenie, że to głupie. Powiedzieć, że nie czuję się pewna siebie, że tak naprawdę każde spojrzenie w lustro powoduje we mnie załamanie, pewność że niczego nie osiągnę. Można z jednej strony walczyć o coś, ale co jeśli to jest z góry przegrane? Powoli zaczyna się to zamieniać w monolog małolaty-przyszłej samobójczyni. Nie, nie zamierzam skończyć ze sobą ani teraz, ani nigdy. Po prostu trudno jest mi o niektórych rzeczach mówić - łatwiej napisać. Łatwiej mi odpowiadać na pytania, bo sama nie wiem od czego zacząć.

Dawno nie napisałam tak długiego tekstu, który nie byłby sprawozdaniem z materiałki. Koniec marudzenia.